Kliknij tutaj --> 🎋 10 latek nie słucha rodziców

słuchaz zainteresowaniem nauczyciela i kolegów zabierających głos; jest aktywny na zaj ciach (zgłasza si , robi notatki) jest zawsze przygotowany do lekcji; potrafi prosić o pomoc, gdy czego[ nie wie; ma odrobione prace domowe; ma zawsze potrzebne pomoce do lekcji; zgłasza si do wykonywania zadań dodatkowych; dzieli si wiedzą z innymi Przepisy te mogłyby wskazywać, że dopiero dziecko w wieku 13 lat może zupełnie swobodnie pozostawać samo w domu. W praktyce równie ważne co prawo jest również charakter dziecka i stopień jego dojrzałości. Zdarza się bowiem, że 9-letni maluch wykazuje się większym rozsądkiem i samodzielnością niż 12-latek. Zaświadczenia tylko dla zawodników - Jeżeli do lekarza zwraca się pacjent z prośbą o wystawienie zaświadczenia o braku przeciwwskazań do uprawiania sportu i mówi, że nie jest zawodnikiem, a w rzeczywistości nim jest, to tak naprawdę nie jesteśmy tego w stanie zweryfikować. Lekarz może znaleźć się w pułapce - przestrzega dr Agresja 8-latka w szkole. Wypróżnianie i histeria. 5-latek odseparowany od grupy w przedszkolu. Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w Codziecko słyszy w zdaniu „Bądź grzeczny"? Może przekonanie, że skoro mama ciągle o tym przypomina, to znaczy, że ono jest zazwyczaj niegrzeczne. A co rozumie? Komunikat „jesteś grzeczny" oznacza dla dziecka tyle, że akurat w tym momencie udało mu się dopasować do oczekiwań rodziców, dziadków, pani przedszkolanki. Premier Contact Sur Site De Rencontre. Karolina MisztalPo 2,5 roku zapadł wyrok w sprawie młodych rodziców z Malborka oskarżonych o próbę zabicia swojej miesięcznej córeczki Luizy, która w krytycznym stanie trafiła do szpitala. Oboje nie przyznawali się do winy twierdząc, że dziecko uderzyło się o fotelik. Biegły z zakresu medycyny wyliczył jednak szereg obrażeń: złamania nóżki, rączki, obojczyka, siniaki, obrzęki, a przede wszystkim złamanie kości ciemieniowej i związany z tym urazowy obrzęk mózgu. Obrażenia pochodziły z różnego czasu. Na rozprawie pojawił się tylko Marcin G., natomiast Klaudia F. złożyła pisemne oświadczenie, że nie chce być doprowadzona na rozprawę. Jest wyrok dla rodziców z Malborka ws. usiłowania zabójstwa niemowlęcia22 lipca br. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyło się ogłoszenie orzeczenia przeciwko Klaudii F. oraz Marcinowi G, którzy zostali skazani na 10 lat pozbawienia wolności. Na podstawie dowodów sąd uznał, że skazani, działając wspólnie i w porozumieniu znęcali się fizycznie nad córką Luizą F. w ten sposób, że szarpali i uderzali małoletnią, powodując u niej obrażenia ciała w postaci ostrej niewydolności oddechowej, a także urazowego obrzęku pobitej dziewczynki tymczasowo aresztowaniNiemowlę z ciężkimi obrażeniami w szpitalu. Zostało pobite?Ponadto sąd orzekł nawiązki na rzecz Luizy w kwocie po 50 tys. zł od każdego z oskarżonych. Nawiązka to środek karny, który polega na obowiązku zapłacenia określonej kwoty pieniężnej poszkodowanemu. Na podstawie art. 41. § 1. w związku z art. 43 § 1 sąd również orzekł zakaz zajmowania wszelkich stanowisk, wykonywania wszelkich zawodów, albo działalności związanych z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich oraz opieką nad nimi na okres 15 początku Klaudii F. i Marcinowi G. groziło nawet Prokuratura Rejonowa w Malborku domagała się wyższej kary - mówiła po ogłoszeniu wyroku Agnieszka Gorczyńska, prokurator rejonowy z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa w Gdańsku. - Natomiast sąd wyeliminował z kwalifikacji prawnej czynu usiłowanie zabójstwa, które znalazło się pierwotnie w akcie oskarżenia, ale nie dlatego, że nie uznał, że oskarżeni nie działali z ewentualnym zamiarem zabójstwa, bo przyznał, że oskarżeni z takim zamiarem działali. Natomiast uznał, że ich działanie związane z opieką medyczną, w końcu udaniem się do lekarza, miało charakter tzw. czynnego żalu, czyli zapobiegli skutkowi czynu, do którego Rodzice oskarżeni o próbę zabicia miesięcznej córkiDziadkowie Luizy wierzą w niewinność jej rodzicówSkazani do samego końca nie przyznali się do popełnionych czynów i tłumaczyli, że dziecko uderzyło się o Oskarżeni konsekwentnie do końca procesu nie przyznawali się do zarzuconego czynu, wobec czego tej skruchy po prostu nie było w rozumieniu prawnym - powiedziała Agnieszka obrażenia, które przyjęła Luiza, skutkowały znacznym opóźnieniem w rozwoju psychofizycznym oraz wystąpieniem objawów małogłowia i dziecięcego porażenia mózgowego. - Jest to trwałe ciężkie kalectwo skutkiem tego przestępstwa popełnionego przez oskarżonych. Zawsze będzie już pod opieką specjalistów i będzie musiała korzystać z opieki medycznej - oznajmiła rodzinny jeszcze przed sądem karnym zakończył proces i pozbawił obu oskarżonych władzy rodzicielskiej. Obecnie Luiza znajduje się w rodzinie zastępczej spokrewnionej i ma zgodnie z ustaleniami wszelkie możliwe terapie ze Ma szansę na normalne dzieciństwo - dodała Agnieszka Gorczyńska, prokurator rejonowy z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa w będzie apelacja w sprawie wyroku?- Na pewno wystąpimy o pisemne uzasadnienie wyroku i rozważymy ewentualną apelację - poinformowała usiłowali zabić niemowlę - początek sprawyWszystko zaczęło się 5 lutego 2020 roku, kiedy to rodzice zawieźli 4-tygodniowe niemowlę do nocnej przychodni działającej przy szpitalu w Malborku. Lekarz, widząc obrażenia, skierował ich na oddział dziecięcy, gdzie zapadła decyzja o natychmiastowym transporcie do Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. Według oceny medyka, dziewczynka znajdowała się w stanie zagrożenia życia. Lekarze od tamtego momentu cały czas walczyli o małą Luizę. Przez około półtora tygodnia znajdowała się ona w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej opieki medycznej. - Dziewczynka miała zasinienia twarzy, podejrzenia złamania kości ramienia i ograniczenie świadomości. Stan był ciężki - powiedział w 2020 roku w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" lekarz, który miał dyżur w przyszpitalnej przychodni, gdy zjawili się młodzi rodzice z ofertyMateriały promocyjne partnera Matthew marzył o tym, aby w przyszłości zostać kosmonautą. Niestety, chłopiec zmarł nagle w wieku 11 lat. Zrozpaczeni rodzice chcą teraz spełnić jego marzenie. Matthew zmarł nagle, rodzice chcą spełnić teraz jego marzenie (GoFundMe) 1. Chcą wysłać prochy syna w kosmos Matthew Gallagher był szczęśliwym dzieckiem. W wieku 5 lat opowiedział rodzicom, że jak dorośnie, chce zostać astronautą. Rodzice robili wiele, aby pielęgnować w nim tę pasję. Odwiedzali z nim muzea związane z podróżami w kosmos i urządzili jego pokój w stylu kosmicznym. Wszystko legło w gruzach, kiedy w połowie maja chłopiec nagle zmarł. Mama odnalazła nieprzytomnego 11-latka w pokoju. Rodzice chcą teraz spełnić jego marzenie. Okazało się, że jest firma, która wysyła prochy zmarłych w kosmos. Gallagherowie od razu wiedzieli, że muszą to zrobić, aby w ten sposób upamiętnić swoje dziecko. 2. "O tym zawsze marzył" "Po prostu wiem, że uśmiechnąłby się od ucha do ucha i ten uśmiech nigdy nie zszedłby z jego twarzy. W końcu zrobiłby coś, o czym zawsze marzył" - mówi mama. 11-latek marzył, by zostać astronautą (Facebook) To jednak kosztowna sprawa. Rodzice postanowili więc szukać pomocy u życzliwych ludzi. W internecie utworzyli zbiórkę pieniędzy. Potrzebują 14 tys. dolarów i większosć tej kwoty już zebrali. Urna z prochami 11-latka ma trafić na księżyc. Jeżeli nic się nie skomplikuje, to ten plan uda się zrealizować w 2023 roku. Rodzice chcą pamiętać o synu za każdym razem, gdy nocą będą spoglądać na księżyc. Robert Czykiel, dziennikarz Wirtualnej Polski Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Rekomendowane przez naszych ekspertów polecamy W artykule: Co robić, kiedy dziecko Cię nie słucha – nie chce zrobić tego, co w danej chwili jest konieczne do zrobienia? Marzysz o tym, aby Twoje dziecko sprawnie zebrało się rano do przedszkola, zjadło bez marudzenia obiad, a wieczorem ze spokojem położyło się do łóżka? Ja też. Rzeczywistość bywa różna. Niekiedy od rana dziecko mówi tylko „NIEEEE!”, mniej lub bardziej płaczliwym/krzykliwym głosem. Co zrobić, kiedy dziecko mnie nie słucha – tzn. nie chce zrobić tego, co w tej chwili jest konieczne do zrobienia? „Wychowanie pełne zabawy jest sposobem na wejście w świat dziecka na jego warunkach po to, by umocnić bliskość, pewność i kontakt” „Playful Parenting”, Lawrence Cohen Co powiesz na ZABAWĘ? Tak, wiem, często nie ma na to czasu. Bo kolacja, bo kąpiel, bo czytanie książeczki, bo czas na spanie… I jeszcze po całym dniu pracy i obowiązków mam mieć siły na radosne hasanie po domu? A co, jeśli powiem Ci, że 5 minut zabawy zaoszczędzi Ci 10 minut narzekania? Czyż to nie kusząca propozycja? Dzieci uwielbiają się bawić. To jest ich praca. W ten sposób uczą się nowych umiejętności i przetwarzają swoje emocje. Jest to też ich główny środek komunikacji. Zabawa dla dziecka jest tym, czym zdolność mowy dla dorosłego. Dziecko potrzebuje bawić się samo. Nie oczekuj jednak od niego, że będzie robiło to cały czas. To tak, jakbyś Ty cały dzień spędził z innymi ludźmi, nie wypowiadając do nich ani jednego słowa. Udział dorosłej osoby w zabawie może być minimalny: czasem wystarczy być w pokoju obok, dając znać, że jesteś dostępny i jeśli będziesz potrzebny, możesz przyjść. Każdego dnia w życiu Waszej rodziny ma miejsce wiele zdarzeń. Każde z nich wywołuje jakieś emocje. Radość, żal, złość, smutek, zadziwienie, rozczarowanie… Dla dziecka są to wszystko wielkie emocje, ponieważ nie potrafi sobie jeszcze z nimi poradzić, nie wie, co się z nim dzieje. Nie umie wyrazić ich za pomocą słów. Wiele z tych emocji chowa w środku, w niewidzialnym plecaku, i nosi ze sobą. W każdej chwili mogą z niego wyjść, niekontrolowane, trudne do okiełznania. Między innymi dlatego często masz wrażenie: „dziecko mnie nie słucha!”: prosisz o coś, a ono nie chce tego zrobić, krzyczy, ucieka czy robi na odwrót. Rodzice mają ogromne znaczenie w procesie uczenia się regulowania swoich emocji przez dzieci. To Twoje zachowania i reakcje wspierają nabywanie tej umiejętności lub je hamują. Okazując empatię dla uczuć pomagasz mu przyjąć je i wyrazić. Możesz to realizować również w formie zabawy. Aby miała ona jednak głęboki wpływ na rozładowanie trudnych emocji, konieczny jest Twój świadomy udział i wysiłek. Dzieci potrzebują zaangażowania dorosłych w ich zabawę, kiedy: mają trudności z nawiązywaniem dobrych relacji z rówieśnikami lub dorosłymi, wyglądają, jakby nie radziły sobie same ze spontaniczną i swobodną zabawą, w ich życiu nastąpiły jakieś duże zmiany (śmierć lub rozwód w rodzinie, narodziny drugiego dziecka, pójście do przedszkola), znajdują się w jakimś niebezpieczeństwie (np. potrzebują zabawy, aby przekierować swoje agresywne skłonności). Uzdrawiająca moc śmiechu Są dwa bardzo dobre sposoby na to, aby pomóc dziecku rozładować trudne emocje: płacz i śmiech. Dziś skupmy się na tym drugim. Śmiech redukuje napięcie organizmu. Chyba każdy z nas tego doświadcza na co dzień. Nie ma to jak porządna dawka radości. U dzieci jest to szczególnie widoczne: są one bardziej „fizyczne” niż dorośli, każda emocja powoduje duże napięcie w ich ciele. Możemy zatem im pomóc właśnie poprzez zabawy z ciałem, w których dziecko chichocze, poci się i krzyczy z radości. I wcale nie chodzi o łaskotki! Po takiej terapeutycznej sesji śmiechu mały człowiek będzie bardziej spokojny i skłonny do współpracy z Tobą. Przetestowałam to i naprawdę działa. Teraz do rzeczy. Poniżej przedstawiam Ci kilka pomysłów na zabawy, które pomogą uporać się z niektórymi emocjami. Zapożyczyłam je z Aha! Parenting – gorąco polecam tę stronę wszystkim rodzicom. Możesz je wykorzystać wtedy, kiedy pomyślisz: „Moje dziecko mnie nie słucha!” Pamiętaj jednak, że dziecko nie zawsze jest skłonne i gotowe, by zaangażować się w zabawę. Kiedy emocje są w nim bardzo silne, może okazać się, że śmiech już nie jest dla niego rozwiązaniem. Bądź więc uważny na sygnały, które dziecko wysyła: jeśli zapraszasz je do zabawy, a ono odpowiada krzykiem, niechęcią, większą złością to znak, że zabawa nie jest wtedy dobrym rozwiązaniem. Konieczne są inne działania. 1. Dziecko zachowuje się w sposób dla mnie irytujący, przekracza jakieś moje zakazy Bawcie się w gonitwę, podczas której łapiesz je, przytulasz, po chwili znów pozwalasz mu uciec… i tak w kółko. W trakcie zabawy powtarzaj coś w stylu: „Potrzebuję mojego Piotrusia… nie uda ci się uciec… złapię cię i zasypię pocałunkami… o nie, znów mi uciekłeś… biegnę za tobą… jesteś dla mnie zbyt szybki… potrzebuję cię pocałować i przytulić i nigdy się nie poddam… mam cię, teraz pocałuję cię w stopę… oo nie, jesteś dla mnie zbyt silny… ale potrzebuję cię cały czas!…” Generalnie zasada jest taka, że musisz zachowywać się w sposób, który jest dla dziecka zabawny, a nie przerażający. Obserwuj jego reakcję, jeśli śmieje się i cieszy, jesteś na dobrej drodze. Nie możesz go przestraszyć swoim zachowaniem! W naszym domu ta zabawa podobała się wszystkim dzieciom, mniej więcej w wieku 2 – 6 lat. Dzieci uciekały przede mną ze śmiechem i powtarzały: „Jeszcze raz, jeszcze raz!”. To dobry sposób, żeby pokazać dziecku, że bardzo go kochasz. 2. Wersja obejmująca oboje rodziców Walczcie pomiędzy sobą (w sposób zabawny, nie brutalny!) o dziecko, o to, komu uda się go pocałować i przytulić: „Ja go chcę!”, „Nie, ja go chcę!”, „Ale ja tak bardzo go potrzebuję!”, „Ja go potrzebuję!” Możecie sobie go nawzajem zabierać z rąk tak, aby raz był u jednego rodzica, raz u drugiego. Ta zabawa jest FAN-TA-STY-CZNA! Nasze dzieci zawsze chichotały i mówiły: „Teraz ty mnie weź, a teraz ty…” 3. Dziecko mnie nie słucha i nie chce wykonywać moich próśb Prawdopodobnie maluch potrzebuje więcej okazji, aby poczuć się silnym i dominującym. Udawaj wielkiego, ale niezdarnego potwora (znów, musi być zabawny, nie przerażający): rycz, stawiaj wielkie kroki, powtarzaj: „Zaraz cię złapię i pokażę ci, kto tu rządzi…” Ale kiedy go złapiesz, zawsze pozwól mu się wymknąć: potknij się o coś i przewróć u jego stóp, pozwól mu się wyślizgnąć z Twoich objęć. Generalnie daj mu odczuć, że jest w stanie uciec od wielkiego potwora. 4. Inne zabawy na takie okazje Zróbcie bitwę na poduszki. Kiedy ono cię uderzy, przewracaj się na podłogę, powtarzając: „Ale jesteś silny! Aż mnie zdmuchnęło na ziemię!” Jak zawsze: Twój upadek nie może dla dziecka wyglądać groźnie, ma być śmieszny! Kiedy przybija ci piątkę, udawaj, że prawie się przewróciłeś z powodu silnego uderzenia. Daj dziecku odczuć, że jest silne w wyolbrzymiony, przesadzony i jednocześnie zabawy sposób. 5. Moje dzieci często się ze sobą kłócą Kiedy panuje między nimi zgoda, powiedz do nich: „Czy możecie teraz się ze sobą o coś pokłócić?” Kiedy zaczną to robić, udawaj, że jesteś komentatorem sportowym: „Oglądamy dziś dwie siostry, które nie mogą się dogadać! Czy uda im się dojść do porozumienia? Zostań z nami i obserwuj ich zachowanie na żywo! Zauważ, jak starsza siostra władczo się zachowuje, ale młodsza ją prowokuje! Obie chcą ten sam kawałek salami Czy są wystarczająco mądre, żeby zobaczyć, że więcej salami znajduje się w lodówce i wystarczy dla każdego? Zostań z nami…” Wspólny śmiech pozwoli rodzeństwu rozładować napięcie i zobaczyć swoje zachowanie z perspektywy innych osób. Oczywiście, zabawa nie działa w sposób magiczny. Nie zmieni trudnych zachowań dziecka w jeden wieczór. Twój problem typu dziecko mnie nie słucha nie przestanie istnieć natychmiast. Co więcej, będzie on Ci towarzyszył stale, bo to normalne, że dziecko zachowuje się… jak dziecko! Jednak poprzez świadome wykorzystanie zabaw możesz zmniejszyć częstotliwość trudnych zachowań. Pamiętaj, że mały człowiek potrzebuje mnóstwo śmiechu i radości w kontakcie z Tobą – to pozwala mu pozbyć się napięcia, odnowić relację z Tobą i z większą chęcią słuchać Twoich próśb. Wypróbuj którąś z propozycji i napisz, jak zareagowało Twoje dziecko! Chcesz, aby ktoś pokazał Ci krok po kroku, JAK wprowadzić więcej spokoju i współpracy do Waszego domu BEZ kar, krzyku i prawienia kazań? Czy te sytuacje dotyczą Ciebie? Podnosisz głos wobec dzieci, jesteś nerwowy i poirytowany (częściej niż byś chciał)? Każdego dnia obiecujesz sobie, że tym razem pozostaniesz spokojny, ale kiedy kolejny raz widzisz zabawki rozrzucone po całym domu, spokój pryska jak bańka mydlana? Masz po dziurki w nosie słuchania ciągłego płaczu, marudzenia, kłótni pomiędzy rodzeństwem? Czujesz, że wszedłeś w spiralę zmęczenia, frustracji i braku współpracy i nie masz pojęcia, jak z niej wyjść? Jeśli odpowiedziałeś “TAK” na którekolwiek z tych pytań, chcę Cię zaprosić na kurs “Rodzicielstwo Pełne Spokoju”, abyś w końcu zaczął się cieszyć swoim rodzicielstwem. Kliknij i poznaj szczegóły. 21 czerwca 2020 in Blog o edukacji Rodzice! Kontrola szkodzi nastolatkom 1024 681 Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci 21 czerwca 2020 12 maja 2021 Rodzice nastolatka powinni dawać mu coraz więcej swobody, bo wówczas młody człowiek buduje swoją niezależność. Najnowsza publikacja wyników z wieloletniego badania niemal dwóch setek młodych Amerykanów pokazuje, jak łatwo zaburzyć rozwój nastolatka nadopiekuńczością. Kilka dni temu na łamach „Child Development” badacze z Uniwersytetu Wirginii opublikowali pracę opartą na analizie 184 przypadków prowadzonej w ciągu wielu lat. Ankiety na temat relacji z rodzicami i rówieśnikami naukowcy zaczęli zbierać od grupy młodzieży w wieku 13 lat. Badania nad ich rozwojem, postępami w nauce i nawiązywaniem relacji z ludźmi (w tym – związków z druga osobą) trwały aż do 32. roku ich życia. Rodzice troszczą się i szkodzą Wyniki są jednoznaczne: nastolatki, których rodzice skrupulatnie kontrolowali, wyrośli na dorosłych z problemami w szkole i w relacjach z innymi ludźmi. Osoby ściśle kontrolowane przez rodziców w czasie dojrzewania miały mniejsze szanse na stworzenie udanego związku do 32. roku życia, a te związki, które powstały, były mniej trwałe. Jako 15- i 16-latki byli mniej dojrzali od rówieśników, mniej samodzielni i mniej przez tychże rówieśników lubiani. – Rodzice, nauczyciele i terapeuci powinni być świadomi, że rodzicielskie próby kontrolowania młodzieży mogą w efekcie hamować ich rozwój – ostrzega dr Emily Loeb, główna autorka pracy. – Taki styl rodzicielstwa może łatwo doprowadzić do trwałych szkód, bo zakłóca kluczowe dla nastolatka procesy rozwijania własnej autonomii. Badacze ostrzegają: postawy rodziców zwykle wynikają z troski o dobro i rozwój młodego człowieka. Ale ograniczanie nastolatkowi autonomii prowadzi do szkód, które trudno potem naprawić. Wcześniejsze badania tego rodzaju nadopiekuńczości w relacjach z dorastającymi dziećmi ujawniły, że stosowane przez rodziców techniki bywają bardzo toksyczne. Rodzice często sięgają po rozpaczliwe formy manipulacji. Próbują kontrolować „wymykające się z rąk” dorastające dziecko. Często wywołują w nastolatkach poczucie winy, ogłaszają „wygaśnięcie” uczuć rodzicielskich, złoszczą się i histeryzują. Tak wychowywane nastolatki zwykle opuszczają się w nauce. Mają w dodatku niską samoocenę i rzeczywiście trudno im budować własną niezależność. Badana grupa potwierdziła znane z literatury ustalenia. Nastolatki skarżące się naukowcom na nadopiekuńczych rodziców miały gorsze stopnie i wcześniej kończyły edukację niż rówieśnicy. Przeczytaj więcej w oryginalnej pracy: Rekomendowane odpowiedzi Gość anka27 Zgłoś odpowiedź Czy dziecko 2,5 letnie mozna jakos przekonac, by niektórych rzeczy nie robiło? synek wszystko sciaga z półek nie tylko u nas, ale i u znajomych, na słowa, ze nie wolno nie reaguje- dalej robi swoje. w domu nie mamy nic w zasiegu jego rak, a kurkow gazowych wciaz ktos pilnuje, bo odkreca namietnie gaz, wszystko sciaga z półek. nie wiem, czy wszystkie dwulatki tak maja? czy mozna trzymac rzeczy rózne na meblach przy dziecku w tym wieku np. figurki, zegary, wazoniki, czy kazdy dwulatek to zrzuci lub sciagnie do zabawy? wszystko musimy przed synem chowac i inni, do których wsplnie jezdzimy takze. syn nie słucha, na minute przestanie, a potem i tak zrobi co chciał Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość ka-wa Zgłoś odpowiedź Dzieci są różne, do niektórych nic nie dociera, ale na to też ma wpływ wychowania od małego, dziecko 2,5 letnie jest mądre. Dziecku od początku trzeba poświęcać dużo uwagi, bawić się też z dzieckiem tym co jest odpowiednie do jego wieku, uczyć, tłumaczyć. Jeśli jest zostawione sobie, niech się bawi, to przeważnie są takie skutki. Lub jak pomaga wychowywać babcia i na wszystko pozwala. 50 minut temu, Gość anka27 napisał: inni, do których wsplnie jezdzimy takze. syn nie słucha, na minute przestanie, a potem i tak zrobi co chciał To też wynik braku uwagi, który ciągnie się z domu, jeszcze trochę, a będzie Ci wchodził na głowę. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anka27 Zgłoś odpowiedź Ale syn ma zanadtto uwagi, jesteśmy duza rodzina, ja nie pracuje dopoki on nie ukończy 3 lat, mąż jest nauczycielem jest cale wakacje w domu, mieszkamy z moimi rodzicami, moimi dziadkami i rodzina brata w dużym 3 pietrowym domu, małyt ma ciągła uwagę Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość ka-wa Zgłoś odpowiedź Widocznie za mało, on potrzebował widać więcej. Powiedz, czego go nauczyłaś/ czego się nauczył? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anka27 Zgłoś odpowiedź Poproszony umie juz powtarzać słowa, mówi mamo, tato, baba, pokazuje zwierzatka na obrazkach, obecnie uczymy go od pół roku korzystać z nocnika, czasem umie juz pokazać, ze chce siku czy kupe, bawi się z pieskiem, tata czyta mu książeczki Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość ka-wa Zgłoś odpowiedź To ma opróżniony rozwój, mniej więcej o rok, mniej też przez to rozumie. W tym wieku dzieci mówią zdaniami, znają też wieszyki na pamięć, od ich słuchania. Oczywiście nie wzystkie. Czytajcie dużo dziecku bajek, ale krótkie wierszowane, typu "Pan Hilary", nie tylko na dobranoc, budujcie z nim klocki, itp. Jak bym radziła skonsultować się z psychologiem dziecięcym. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Buba Zgłoś odpowiedź 2-latek właśnie uzyskał świadomość własnej odrębności. Zrzuca wszystko, bo chce widzieć, jak to spada. On musi mieć ruch: rower, piaskownica, bieganie, babranie się w różnych papkach, błocie...Trzeba mu czytać, opowiadać o otoczeniu. I nie słuchać, że chłopcy później mówią, bo się obudzicie z ręką w nocniku. Rodzice potem pakują dziecko do przedszkola i mają oczekiwania, że przedszkole wszystko załatwi a i tak traktują je jak przechowalnię. Poza tym wszystkie durnostojki w pobliżu dziecka i to tak małego są niepotrzebne. Daj mu gazetę, niech drze, ćwiczy dłonie. Niech segreguje kolorowe makarony. Tylko nie dawaj drobnych rzeczy bez nadzoru, bo on wszystko weźmie do buzi. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anka27 Zgłoś odpowiedź pediatra nie widzi opóxnienia, syn był na bilansie dwulatka i pediatra powiedziała, ze skoro powtrarza słowa poproszony o to i rozumie mowe to nie ma powodów do niepokoju, stwierdziła tylko, ze jest bardzo żywiołowym dzieckiem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Buba Zgłoś odpowiedź poszukaj informacji na własną rękę. Pediatrzy bardzo często wchodzą w rolę logopedy i tak mówią. Poszukaj sama informacji pod tym kątem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość ka-wa Zgłoś odpowiedź Im dziecko wcześniej się rozwija nabiera umiejętności, tym ma łatwiej w późniejszym życiu. Dlatego lepiej nie zostawiać tego jak jest, tylko konsulować się ze specjalistami, żeby wiedzieć jak ćwiczyć/postępować z dzieckiem. I trzylatek bywa na etapie Twojego syna, tylko takie dziacko "duka" w trzeciej klasie, gdy inne dzieci czytają płynnie, a są takie co umieja czytać przed pójściem do szkoły, dobrzę więc chociaż być po środku. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź W dniu o 11:45, Gość ka-wa napisał: Widocznie za mało, on potrzebował widać więcej. Może za mało konkretnej uwagi. Bo skoro rodzice go pilnują non stop i stale zwracają uwagę to ma owszem zanadto uwagi. Tylko czy o taką uwagę mu chodzi? Dziecko w tym wieku nie potrafi powiedzieć czego chce, bo samo nie umie tego nazwać. Może potrzebuje innej uwagi. Przytulenia lub dobrego słowa, a nie wiecznego karcenia, że ciągle jest "beee", że niczego mu nie wolno. A może dziecko, skoro żywiołowe, to należy zając czymś roztropnym..... nie wiem... np. zapisać na jakiś sport dla dzieci? Poszukać czegoś gdzie się wyładuje, gdzie jego inteligencja będzie należycie wykorzystana i co może wypełni mu czas. To najlepiej zweryfikuje sama autorka. Może trzeba doradzić się psychologa dziecięcego. Poza tym autorko, polecam książkę, której tytułu nie pamiętam, ale na temat buntu 2-latków. Było tam opisane skąd wynika i jak sobie z tym poradzić. Cytuj "Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Buba Zgłoś odpowiedź nad dzieckiem trzeba pracować i mieć cierpliwość. Trudno, żeby było od razu idealne wg naszych oczekiwań. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi

10 latek nie słucha rodziców